Wczoraj do późna jeszcze siedziałam razem z Ryuzakim, jednak oczywiście nie dał się namówić na sen więc pewnie nadal tak siedzi…
Obudziłam się a delikatne światło wpadało do mojego pokoju. Obok leżała mała Lily skulona tak jakby bała się podczas zasypiania. Trzęsła się lekko z zimna więc starannie okryłam ją kołdrą a potem wstałam, po cichu wychodząc z pokoju aby nie obudzić dziewczynki.
Udałam się do łazienki i wzięłam długą kąpiel… Czułam się taka odprężona…
Udałam się do łazienki i wzięłam długą kąpiel… Czułam się taka odprężona…
Ubrałam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam sprawdzić co robi L. Oczywiście dalej siedzią przed monitorami z obstawą kubków po kawie.
- Jak się ma sprawa? - spytałam siadając na swoim krześle obok.
- Źle - stwierdził - a właściwie to miał miejsce kolejny gwałt.
- CO? To już czwarta…
- Źle - stwierdził - a właściwie to miał miejsce kolejny gwałt.
- CO? To już czwarta…
Głos mi się załamał. Nie chciałam nawet myśleć o tym co by było gdybym to a była na ich miejscu. Ale kiedy na ekranie wyświetliło się zdjęcie zwłok… tym razem już umiałam zachować zdrowe zmysły, ale i tak coś we mnie pękło.
- Proszę… złap go! - powiedziałam załamanym głosem ze śladem łez w oczach.
Chłopak spojrzał na mnie ze skupioną miną.
- Obiecuje - powiedział z uspokajającym tonem.
- Proszę… złap go! - powiedziałam załamanym głosem ze śladem łez w oczach.
Chłopak spojrzał na mnie ze skupioną miną.
- Obiecuje - powiedział z uspokajającym tonem.
- Dziękuję… ale nie myśl sobie że zrobisz to sam! Będę ci pomagać jak tylko umiem.
- Zgoda - uśmiechnął się (co nie często się zdarza)
Zadowolona że nie stchórzyłam i od razu zaoferowałam pomoc wzięłam głęboki oddech i powróciłam do analizowania zdjęć.
Zadowolona że nie stchórzyłam i od razu zaoferowałam pomoc wzięłam głęboki oddech i powróciłam do analizowania zdjęć.
Długi czas pracowaliśmy razem nad zdjęciami. Nasi ludzie zostali dopuszczeni na miejsce zbrodni bo Ryuzaki uzyskał już zgodę na oficjalne prowadzenie śledztwa.
Kiedy głowa zaczynała mnie już od tego wszystkiego boleć zaproponowałam przerwę, ale chłopak oczywiście nie mógł się od tego oderwać.
Kiedy głowa zaczynała mnie już od tego wszystkiego boleć zaproponowałam przerwę, ale chłopak oczywiście nie mógł się od tego oderwać.
Śledztwo zawsze było dla niego najważniejsze.
Lily właśnie się obudziła, nie mogłam tak sobie jej zostawić więc przeprosiłam i wyszłam aby przygotować jej jakieś śniadanie. Już po chwili dziewczynka zajadała się owsianką a ja stwierdziłam że powoli chyba z nią lepiej. Kiedy zjadła dałam jej na deser trochę Banoffee z wczoraj i przypomniałam sobie że miałam zadzwonić do Emila w podziękowaniu za przepis.
- Halo? Ariana mówi, dzwonie żeby podziękować za przepis.
- Cześć…
- Coś się stało? Masz słaby głos…
- Ta-ak… przepraszam nie chcę teraz rozmawiać… wybacz.
Nic nie zostało z jego optymistycznego wiecznie wesołego głosu. Poważnie się wystraszyłam.
- Może się spotkamy? - zapytałam
- Nie wiem…
- Proszę! Powiesz co się stało… może jakoś pomogę.
- Zgoda… ale nie wiem czy to ma sens.
- Widzimy się za 20 minut w parku - powiedziałam rozłączając się.
- Może się spotkamy? - zapytałam
- Nie wiem…
- Proszę! Powiesz co się stało… może jakoś pomogę.
- Zgoda… ale nie wiem czy to ma sens.
- Widzimy się za 20 minut w parku - powiedziałam rozłączając się.
Pobiegłam się przebrać i ogarnąć aby nie wychodzić z domu w takim stanie. Włożyłam na siebie prostą sukienkę, bo było bardzo gorąco, a włosy splotłam w niedbały warkocz.
- Ryuzaki! Wychodzę! Zostawiam ci Lily!
- Ryuzaki! Wychodzę! Zostawiam ci Lily!
- Co? czekaj.. gdzie idziesz?!
Ale ja już nie odpowiedziałam i wybiegłam z domu.
Co mogło się stać? - pytałam sama siebie. Musze mu jakoś pomóc, nie ważne jak… muszę spróbować! On był dla mnie taki miły - myślałam idąc śpiesznym krokiem w stronę parku.
***
W domu Ryuzaki nie wiedząc dokąd wybiegłam zaczął wypytywać Lily.
- Ari zadzwoniła do kogoś i mówiła coś o jakimś deserze potem zaczęła o coś wypytywać i umówiła się w parku - powiedziała dziewczynka - potem ubrała sukienkę i wybiegła.
- Ari zadzwoniła do kogoś i mówiła coś o jakimś deserze potem zaczęła o coś wypytywać i umówiła się w parku - powiedziała dziewczynka - potem ubrała sukienkę i wybiegła.
- Randka…? - zapytał na głos sam siebie.
Dziewczynka oczywiście usłyszała więcej z rozmowy i pewnie zauważyła że coś jest nie tak, ale nie lubiła Emila i milczała. Poza tym śmiała się z Ryuzakiego.
- Tak… bardzo możliwe że to randka… - udawała że rozmyśla - bo wiesz, ona go bardzo polubiła…
Zadowolona z własnej gry obserwowała reakcje chłopaka.
- Obiecała że pomoże mi w śledztwie i żeby tak w środku wybiegać spotkać się z chłopakiem i jeszcze zostawiać mi dziecko? Zginie za to…
Dziewczynka się roześmiała.
- Nie mam zamiaru się z tobą bawić, idę pracować a ty bądź cicho - oświadczył wracając do gabinetu.
A to szmata - pomyślał.
Dziewczynka oczywiście usłyszała więcej z rozmowy i pewnie zauważyła że coś jest nie tak, ale nie lubiła Emila i milczała. Poza tym śmiała się z Ryuzakiego.
- Tak… bardzo możliwe że to randka… - udawała że rozmyśla - bo wiesz, ona go bardzo polubiła…
Zadowolona z własnej gry obserwowała reakcje chłopaka.
- Obiecała że pomoże mi w śledztwie i żeby tak w środku wybiegać spotkać się z chłopakiem i jeszcze zostawiać mi dziecko? Zginie za to…
Dziewczynka się roześmiała.
- Nie mam zamiaru się z tobą bawić, idę pracować a ty bądź cicho - oświadczył wracając do gabinetu.
A to szmata - pomyślał.
***
- nic ci nie jest?! - krzyknęłam podbiegając do chłopaka który już czekał na mnie w parku.
Wyglądał jak wrak człowieka, z podkrążonymi rękami i załamanym wzrokiem.
- Słyszałaś może… że miał miejsce kolejny gwałt?
- Tak… - potwierdziłam jakby ostrożnie, nie wiedząc do czego chłopak zmierza.
- Ofiarą była moja siostra… nie żyje…
Przed oczami przebiegło mi setki myśli i obrazów. Te zwłoki które oglądałam cały ranek… to wszystko co dziś studiowałam razem z L’em… te zwłoki… cała dzisiejsza sprawa… to była jego siostra?
- Ofiarą była moja siostra… nie żyje…
Przed oczami przebiegło mi setki myśli i obrazów. Te zwłoki które oglądałam cały ranek… to wszystko co dziś studiowałam razem z L’em… te zwłoki… cała dzisiejsza sprawa… to była jego siostra?
Tak… Zwłoki które oglądałam cały ranek na zdjęciach należały do jego siostry.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Pamiętałam doskonale jak po śmierci taty nie chciałam słuchać słów ludzi typu “bardzo mi przykro”
Przytuliłam go.
On również mnie objął. Próbowałam oddać przez to wszystkie moje emocje. W dalszym ciągu nie wiedziałam co powiedzieć więc staliśmy tak długi czas. Jedynym sposobem w który mogłam mu pomoc było złapanie sprawcy. Wiedziałam jednak też że nie jestem w stanie bardzo pomóc Ryuzakiemu… w zasadzie to ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy tylko mu nie przeszkadzam…
Byłam bezradna…
Obiecałam sobie że mu pomogę, a tym czasem nie mogłam nic, nie mogłam go nawet pocieszyć mówiąc że L już szuka winnego.
Chłopak wyglądał źle. Tak jak ostatnio był okazem zdrowia i nie mogłam zrozumieć dlaczego bierze wizyty u psychiatry, tak tym razem mogłabym od razu stwierdzić że taka wizyta by mu się mu bardzo przydała.
W końcu to chłopak wypuścił mnie z uścisku i przemówił załamanym głosem.
- Może chcesz przyjść do mnie?
Nie mogłam mu odmówić, nie mogłam się wykręcić… czułam że muszę iść z nim.
- Jasne, zostanę ile tylko będziesz chciał - próbowałam się uśmiechnąć.
- Może chcesz przyjść do mnie?
Nie mogłam mu odmówić, nie mogłam się wykręcić… czułam że muszę iść z nim.
- Jasne, zostanę ile tylko będziesz chciał - próbowałam się uśmiechnąć.
Emil poprowadził mnie ze sobą w nieznane mi części Londynu gdzie ponoć znajdował się jego dom….
***
- Cholera nie odbiera! - krzyknął L tracąc kontrole nad sobą.
Mogło jej się coś stać… na zewnątrz jest teraz niebezpiecznie… - myślał nerwowo obgryzając paznokcie.
- Lily! Na pewno nie wiesz dokąd poszła?
Dziewczynka wystraszona bała się przyznać że lekko skłamała jednak nie chciała też aby stało się coś złego. Ze łzami w oczach powiedziała:
- Dzwoniła do Emila… Powiedział że coś się stało, pytała go czy coś jest nie tak, nie chciał powiedzieć, umówili się w parku… więcej nie wiem! Przysięgam!
- Cholera… ma wyłączoną komórkę?
I co ja mam teraz zrobić… może nie potrzebnie się martwię...?
Lily była w szoku. L który był zdenerwowany i tracił kontrole nad sobą był czymś nie spotykanym.
- Trzeba ją znaleźć - oświadczył dzwoniąc, tym razem już pod inne numery.
Lily była w szoku. L który był zdenerwowany i tracił kontrole nad sobą był czymś nie spotykanym.
- Trzeba ją znaleźć - oświadczył dzwoniąc, tym razem już pod inne numery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz