piątek, 6 marca 2015

Fairy Tail - Porcelanowa lalka - Rozdział IV - Przygody na pewnej wyspie

— Ciekawe co z resztą... myślałam że może też trafili do tej wioski – stwierdziłam ze smutkiem.
  — Nie bój się! Tam ten chłopak mówił że są tu inne jeszcze wioski, na pewno trafili do którejś z nich – uspokajał mnie Gray.
  — A jeśli nie? Może ich złapali? Zamiast nocować w przyjemnej wiosce powinniśmy ich szukać!! – upierałam się dalej.
  — Umawialiśmy się przecież że po zachodzie słońca szukamy noclegu. Uwierz mi to nie są ludzie którym łatwo zrobić krzywdę.
  — No dobra... skoro tak mówisz…

Siedzieliśmy w pokoju, który dali nam mieszkańcy wioski za niewielką opłatę z której mieliśmy się wywiązać po powrocie na statek. Pokój wydawał się bardzo przytulny ale był tylko jeden mały problem :
  — Zauważyłeś że w tym pokoju jest tylko jedno łóżko? – zakłopotana zaczęłam temat.
  — No co tyy...? Przecież podaliśmy się jako para tamtemu chłopakowi... – odpowiedział obojętnym tonem.
  — Fakt... a właśnie! Nawet nie zapytałam go o imię... trzeba mu będzie jutro podziękować.
  — Zwariowałaś? Za co niby? Że nas podglądał? Jak dla mnie to zwykły zboczeniec…
  — I kto to mówi?
  — Eee... Ja??
  — Brawo!
  — Jak chcesz to ja mogę spać na ziemi… – zaproponował wracając do tematu łóżka.
  — Nie, no co ty! Będzie ci zim... a no fakt... no ale niewygodnie ci będzie, a to łóżko jest duże...
  — Dziękuje czcigodna pani! Jesteś dla mnie zbyt łaskawa! – zaśmiał się.
Na stoliku stała taca z owocami i jakimiś twardymi ciastkami a obok butelki wina
i dzban wody przyniesione przez tubylców na podwieczorek.
  — Napijesz się? - zapytał chłopak łapiąc się za butelkę.
  — Nie dzięki, nie mogę.
  — Czemu niby? - zdziwił się chłopak nalewając sobie alkoholu – jesteś pełnoletnia? – dodał.
  — W grudniu będę – wyjaśniłam – po prostu lekarz nie pozwala i tyle – ucięłam.
Nie mogłam pić przez moją chorobę. Po drugie picie wina kiedy było się sam na sam z chłopakiem nie było dobrym pomysłem. Chwyciłam za to jabłko.
  — Ahaa... – powiedział, powoli opróżniając butelkę.
  — Wiesz co...? Ty też dużo nie pij, nie mam ochoty spędzić nocy z pijanym chłopakiem!
  — Spoko, spoko! Ja tak łatwo się nie upije!! Ale to wino jest bardzo dobre! – zapewnił mnie otwierając kolejną butelkę.
  — Czyżby...? W każdym razie ja już chyba idę spać...
Moja torba co prawda została na statku ale tutejsi dali mi białą koszule nocną.
  — Odwróć się! – powiedziałam przebierając się.
Weszłam pod kołdrę i obróciłam się do ściany.

***

Po pewnym czasie poczułam że Gray również wchodzi pod kołdrę. Odwróciłam się do niego a on natychmiast mnie objął i przywarł do siebie.
  — Kocham cię – szepnął i namiętnie przejechał rękoma po moim ciele.

"O k**wa! A jednak się upił... Wiedziałam że tak będzie... facet to facet..." – pomyślałam zrozpaczona.

***

W tym czasie Natsu i Lucy sami w lesie na próżno szukali jakiegokolwiek noclegu.
Kiedy ściemniło się już na dobre Salamander podjął decyzje o spędzeniu nocy pod gołym niebem, na co Lucy niechętnie się zgodziła.
Chłopak za pomocą swojej magii rozpalił sporawe ognisko od którego biło porządne ciepło.
Blondynka usiadła przy nim wyciągając do przodu ręce aby je ogrzać i odchyliła twarz chroniąc ją od żaru.
Dziewczyna rozmyślała o tym co się dzieje z resztą i czy ktoś znalazł jakiś ślad poszukiwanych przez nich przemytników. Była też ciekawa gdzie spędzają noc…
“Reszta, o ile są w tej samej sytuacji co my… może mieć problemy w rozpaleniu ogniska… Właściwie to miałam szczęście że jestem w parze z Natsu” – pomyślała.
  — O czym myślisz? – zapytał chłopak.
  — Jak sądzisz… co się dzieje z resztą?
  — Hmm.. Erza może już coś znalazła… w każdym razie o nią bym się nie martwił, a Gray i Ariana pewnie sobie śpią gdzieś razem… przytuleni… Współczuje jej, jeszcze zamarznie od niego czy coś… – stwierdził z rozbawieniem.
  — Tak myślisz? Czyli że nie trzeba się martwić o nikogo?
   — Jeśli Ari będzie spoko też pod postacią sopla lodu... to nie !
  — Oh, przestań ! Gray nic jej nie zrobi…
  — No mam nadzieję – powiedział szczerząc zęby do swojej przyjaciółki.
Nastała niezręczna cisza. Siedzieli obok siebie wpatrując się w ognisko, aż w końcu Lucy zasnęła kładąc głowę na jego ramie.

“Cholera i co ja mam zrobić?! Nie chce jej budzić…” – pomyślał zakłopotany.
Objął ją ręką i delikatnie ułożył obok siebie na ziemi, następnie otulił ją szczelnie swoimi rękami, a dziewczyna poczuła miłe ciepło. I tak zasnęli…

“To moja przyjaciółka, jest jak siostra… to co robię jest chyba normalne?” – myślał tuląc Lucy do siebie.
“Nie sądziłam że Natsu potrafi być taki opiekuńczy, miło mnie zaskoczył…” – pomyślała rozkoszując się ciepłem jego ciała.

                                                           ***

  — PRZEPRASZAM!!
  — Co przepraszam??? Mówiłam że masz tyle nie pić?!?!?
  — Skąd miałem wiedzieć że to wino jest takie mocne?!?!
  — TO JUŻ TWÓJ PROBLEM!!!
Ale co ja takiego zrobiłem?!?!
  — PRZEZ NOC ZROBIŁEŚ TYLE RZECZY ŻE SPOKOJNIE BYM TO MOGŁA ZGŁOSIĆ JAKO MOLESTOWANIE!!!!! – krzyknęłam krzyżując ręce na piersiach.
  — Wybacz mi…
  — Nie gadam z tobą!!!
  — Ale wybaczysz mi?
  — Zastanowię się, teraz się musimy skupić na misji a nie na tym czy ci wybaczę.

Przedzieraliśmy się przez las wrzeszcząc na siebie więc jeśli w okolicy ktoś był to na pewno dawno nas usłyszał. Gray nagle mnie złapał.
  — Puszczaj mnie do cholery bo  normalnie... - nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał.
  — Cicho! Ktoś idzie!
Uspokoiwszy się faktycznie dosłyszałam czyjeś kroki i dźwięk łamanych gałęzi. Wystraszona czujnie obserwowałem stronę z której dochodziły odgłosy.
Ku mojej uldze z za krzaków wyszli Lucy, Natsu i Happy. Wyrwałam się Grayowi i rzuciłam im na szyje.
  — Natsu! Lucy! Tak się ciesze!!!
  — Co wy się tak drzecie? – Zapytał zdziwiony Natsu.
  — Ja się nie dre !!! To ten dureń !!! – zaprzeczyłam.
  — Taa jaasne... – mruknął czarnowłosy.
  — On cię zgwałcił?!?! – zapytała wystraszona Lucy która najwyraźniej dosłyszała strzępki rozmowy.
  — Cooo??? – krzyknął różowowłosy – można było się tego spodziewać po tym zboczeńcu!!! Było go nie zostawiać z nią samego! – dodał i rzucił się na Graya z pięściami.
  — JA! Auuu... JEJ!! Auuu... NIE!!! Ałaa!! Teraz to dostaniesz w pierdol !!!!!
Patrzyłam na tą scenę z rozbawieniem "Dobrze mu tak!"
Bójka rozpętała się na dobre, nie obeszło się też bez użycia magi. Usiadłam koło Lucy.
  — Spoko! Nic takiego mi nie zrobił... Upił się porostu i tyle – powiedziałam bez przekonania.
  — Upił?!?! – zdziwiła się.
  — Tak... znaleźliśmy nocleg w tutejszej wiosce i dostaliśmy parę butelek wina a ten matoł WSZYSTKIE wypił! - wytłumaczyłam dalej wściekła.
  — WoW… no to faktycznie się nie popisał...
  — A mówiłam mu : nie pij tyle, bo nie mam ochoty spać z pijanym chłopakiem! Ale on oczywiście musiał…
  — SPAŁAŚ Z NIM?!?
  — Eee…
"Ups! Niedobrze! Co ja mam powiedzieć"
  — Oni się luuuubią!! – na to Happy przysłuchujący się rozmowie.
  — Nie to nie tak! Eeee... bo my, eh... to długa historia... – ucięłam z rezygnacją pewna że i tak pomyślą co innego niż powiem.
  — Dobra, spoko! Ale kiedyś jej posłucham?
  — Jak musisz... Lepiej mi powiedz czy coś znaleźliście i gdzie spaliście.
  — Ehh... my tyle szczęścia nie mieliśmy i nie natknęliśmy się na żadną wioskę. Spaliśmy w lesie przy ognisku z ognia Natsu. Nic szczególnego też nie widać. Ci przemytnicy na pewno działają po drugiej stronie wyspy... Ciekawe czy Erza tam dotarła…
 — To możliwe, wzdłuż brzegu nie natknęliśmy się na żaden obcy statek. Erza na pewno coś znalazła powinniśmy pójść jej śladami.
 — Taki mieliśmy zamiar, ale spotkaliśmy was... Pewnie byśmy się wyminęli gdyby nie wasze krzyki!
 — Pewnie tak…
Chłopaki skończyli się lać i dołączyli się do rozmowy.
Musiałam wytłumaczyć wszystko jeszcze raz Natsu, a Lucy Grayowi. Zgodzili się z nami że trzeba się udać na drugą połowę wyspy, więc ruszyliśmy w drogę. Oczywiście nie przestałam się gniewać na Graya.
  — I co, zadowolony? – spytałam oschle.
  — Proszę nie gniewaj się już! – odpowiedział błagającym tonem.
  — Czemu mam się nie gniewać?
  — Bo ja się w tedy źle z tym czuje… - stwierdził szczerze.
  — TY się źle czujesz?? TY??
  — Naprawdę strasznie żałuje! Wynagrodzę ci to jakoś!
  — Ciekawe jak? - zapytałam kpiąco.
  — Nie wiem, coś wymyśle! Ja nawet nie pamiętam co zrobiłem…
  — To się ciesz!!!
Nie odpowiadał "Ha! Zatkało go!"
  — Ari, przestań. On tak bardzo się stara! Zależy mu na tobie... - Powiedziała pół szeptem Lucy która szła z mojej drugiej strony.
"To niech się postara bardziej" - pomyślałam, jednak w duchu było mi go szkoda.
  — Przepraszam – powiedział po prostu. Widać nie wiedział już co dodać.
  — Eh.. dobrze niech ci będzie! – powiedziałam i przytuliłam go mocno – ale nigdy więcej tak nie rób, błagam! – dodałam i poczułam że łzy napływają mi do oczu, ukryłam głowę w jego ramieniu.
  — Obiecuje! – powiedział.
Chłopak był widocznie zdziwiony tą sytuacją jednak również mnie objął i czekał aż się wypłacze. Natsu i Lucy patrzeli trochę zakłopotani.

  — Ale... - zaczęłam - ZA KARE NIESIESZ MNIE NA BARANA!!!

 ***

  — Nie jest ci ciężkooo...?
  — No coś ty! Jesteś taka leciutka że prawie cię nie czuje!
  — Nie przesadzaj! Ostatnio przytyłam!
  — Ciekawe z której strony?
"O tak!! Komplementuj mnie jeszcze! Chwal mnie!"
  — Jak to z któreej...?? – zapytałam udając zdziwienie.
  — Oj przestańcie już! To prawda, Ariana jesteś szczuplutka! – powiedziała Lucy nie wytrzymując.
  — EJ!!! GRAY MIAŁ TO POWIEDZIEĆ!!!!! – krzyknęłam niezadowolona.
  — COOOOOOO? – zdziwili się wszyscy a już zwłaszcza niosący mnie chłopak.
  — Nic – ucięłam – UWAŻAJ bo mnie upuścisz!!!
  — Oczywiście!
Szliśmy już bardzo długo (znaczy ja nie szłam) i podczas całej drogi nabijałam się w ten sposób z Graya.Chłopak chcąc odpokutować swoje winy robił wszystko tak jak powiedziałam i ze wszystkim się ze mną zgadzał do tego komplementował jak się dało.
Wyglądało to komicznie i w duchu się z tego śmiałam, jednak doceniałam jego starania, próbowałam to zauważać i udawać że biorę to na poważnie. Lucy widocznie to zauważyła i z początku też się śmiała, jednak potem uznała widocznie że zbyt go męczę…
 — Nie idź tak SZYBKO!
 — Przepraszam!
 — Nie szkodzi...
"Trochę się jeszcze pomęczy, potem mu odpuszczę... Niech ma za swoje!"
Natsu szedł przodem i się nie odzywał, wyglądał jakby intensywnie o czymś myślał.
 — Pić mi się chce... – stwierdziłam nagle.
 — Niestety nie mamy już wody.
Teraz to nie był blef. Na prawdę strasznie chciało mi się pić. Zakręciło mi się w głowie "nic nie widzę" - zaniki wzroku, miałam je coraz częściej. "To zaraz przejdzie... Co robić? Nie mogą zauważyć że coś jest nie tak"
 — Słuchajcie wszyscy! Z góry widać wioskę!
"To Happy...! Cholera słabo mi..."
 — To super! Może jest tam Erza! – powiedziała Lucy.
 — W którą to stronę? – zapytał Gray.
 — Gray... słabo mi...
Zemdlałam...

***

Obudziłam się położona na czymś miękkim w czyiś delikatnych objęciach. Otworzyłam oczy a osobą obejmującą mnie okazał się oczywiście Gray.
  — Gdzie my jesteśmy? – spytałam przymulonym głosem.
  — W wiosce którą wypatrzył Happy, pamiętasz to?
  — Taak.. ale…
Chłopak spojrzał na mnie z czułością i troską jak na małe dziecko które jeszcze wiele nie rozumie. Zaczęłam wszystko sobie powoli układać w głowie...
"No jasne! Zemdlałam! O niee...! Zemdlałam... tylko nie to..... Dobra, spoko ale co on tu robi i gdzie reszta?"
  — Gdzie reszta? - spytałam.
  — Erza faktycznie była w tej wiosce i w przeciwieństwie do nas coś znalazła. Teraz obmyślają pewnie jakiś plan – wytłumaczył spokojnie.
  — A ty?
  — Co ja?
  — Czemu nie jesteś z nimi?
  — Aaaa... – uśmiechnął się – uznałem że lepiej nie zostawiać cię samej.
  — Aha... i ci się nudziło, więc też się położyłeś?
  — No dokładnie.
  — I oczywiście musisz mnie tulić?
  — Musze…
  — Wiesz co? Słodki jesteś! – stwierdziłam szczerze, ciesząc się że z własnej woli został przy mnie cały ten czas.
Chłopak zaczerwienił się a ja sprezentowałam mu całusa w policzek.
  — Nie powinniśmy iść do reszty? Też musimy znać plan! - stwierdziłam.
  — No co ty?! Nigdzie nie idziesz! – wybuchnął, z takim tonem jakby w ogóle dziwiło go że coś takiego zaproponowałam.
  — Czemu niby? – zdziwiłam się.
  — Nie możesz wziąć dalszego udziału w misji! – oświadczył stanowczym głosem.
  — Jak to? – spytałam jeszcze raz myśląc że chłopak żartuje.
  — Zemdlałaś dwa razy na niecałe trzy dni, a teraz musisz jeszcze odpoczywać…
  — Chy-chyba im o tym nie powiedziałeś? – dopytywałam całkowicie zrozpaczona.
  — Oczywiście że nie. Obiecałem, ale ten drugi raz widzieli na własne oczy…
  — Więcej nie zemdleje, obiecuje!!! – poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
  — Przecież to nie zależy od ciebie…
  — Ale... ale ja... JA TEŻ CHCE SIĘ NA COŚ PRZYDAĆ!!! – rozpłakałam się całkowicie – proszę... proszę pozwól mi! – błagałam.
  — Ariana! Nie mogę...!
  — Błagaaaam…
Gray nie wiedząc co zrobić przytulił mnie mocno do siebie. Kobiece łzy były jego słabym punktem. On również wyglądał teraz na załamanego, jednak nie rozumiał mojego bólu...
"Cholera jasna! Znowu się na nic nie przydam! Znowu skończę jak porcelanowa lalka! Nie chce tego... nie chce! Po co ja tu przypłynęłam? Po co dołączyłam do Fairy Tail?" – Tysiące tego typu myśli przelatywało mi przez głowę.
  — Gray, jaa... To jest moja... moja pierwsza misja. Ja chce, ja muszę dać z siebie wszystko... jestem przecież członkiem waszej rodziny! Członkiem Fairy Tail... ! Proszę... proszę pozwól mi!!! Czuje się dobrze... dzięki tobie, naprawdę! Nawet nie jestem śpiąca, po prostu w nocy mało przecież spałam... Teraz już jest Okey! Proszę......
  — Jesteś pewna?
  — Tak oczywiście! Nic mi nie będzie, na prawdę... obiecuje… !
  — Niech ci będzie... nie wiem tylko co inni na to… – powiedział dając za wygraną a ja poczułam wielką ulgę.
  — Przekonasz ich, prawda??
  — Ariana, ja nie wiem... Nie płacz już! Wszystko jest dobrze!
"Nic nie jest dobrze!" - krzyknęłam w duchu.
  — Proszę, napij się – chłopak podał mi szklankę wody.
  — Dziękuje – powiedziałam i wypiłam powoli – To co idziemy do reszty???
  — Taaa – powiedział nadal bez przekonania.

"Dam radę!! Jestem silna!!!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz