piątek, 6 marca 2015

Death Note - Księżniczka śmierci - Rozdział VII - Uroczy chłopak

Siedziałam sama w poczekalni do psychiatry. Lily miała w tej chwili wizytę a mnie poproszono o wyjście i poczekanie na zewnątrz. Pełno było ty dziwnych ludzi mówiących do siebie pod nosem lub widocznie wystraszonych. Nie spostrzegłam nikogo o zachowaniu takim jak u Lily, jednak niektórzy ludzie mogli faktycznie mieć podobną przypadłość.
Nudziłam się i zastanawiałam jak dziewczynka znosi spotkanie z psychiatrą, podczas gdy nawet ze mną nie chciała przebywać. Przyszła tu jedynie dlatego że Ryuzaki zagroził jej powrotem do Francji. Nie uważałam tego za słuszne, jednak nie widziałam też innego wyjścia.
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? - usłyszałam obok siebie męski głos.
Podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego bruneta z wesołym uśmiechem.
 - Tak - potwierdziłam zdejmując torebkę z krzesła obok na którym usiadł chłopak.
- Co tak siedzisz tu sama? - zaczął rozmowę - chyba nie jesteś umówiona na wizytę…? Nie wyglądasz na osobę chorą psychicznie - dodał ze śmiechem.
 - Czekam na kogoś.
 - To musi być ktoś bardzo dla ciebie ważny, masz wystraszoną twarz… boisz się o tą osobę, tak? - zapytał tym razem poważnie.
 - Tak - odpowiedziałam szczerze - a ty? Co tutaj robisz?
 - Wizyta
 - No co ty! Tym bardziej nie wyglądasz na osobę chorą psychicznie - byłam zdziwiona i po chwili zawstydziłam się moimi słowami.
Skąd mogłam wiedzieć? Może ma jakieś problemy?
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
 - Jak masz na imię?
 - Ariana, możesz mi mówić Ari jeśli chcesz - powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
 - Ładne imię, ja jestem Emil - powiedział wyciągając do mnie rękę.

***

L który został w domu całkowicie nie miał już co robić. Tak więc pośród kawy i babeczek postanowił prywatnie zająć się jedną z pomniejszych spraw jakimi zajmuję się w tej chwili policja w Londynie.
Seria gwałtów i morderstw w Londynie…? - zapytał jakby sam siebie szukając większej ilości danych dotyczących tej sprawy.
Kiedy już miał zrezygnować (i włączyć sobie gołe babki na google grafika) do mieszkania wszedł Watari.
 - Gdzie jest panienka Ariana? - zapytał wchodząc do gabinetu.
 - Zabrała Lily do psychiatry, było z nią coraz gorzej - odpowiedział bez emocji.
 - Rozumiem. Widzę że zabrałeś się za jakieś pomniejsze śledztwo? - bardziej zapytał niż stwierdził rzucając wzrokiem na ekrany.
 - Taa… czuje taki jakiś niedosyt życia kiedy nic nie robię - stwierdził młody detektyw wracając do pracy - czy nie mógł byś dowiedzieć się czegoś więcej o tej sprawie? - poprosił po chwili.
 - Spróbuję.
 - Ciesze się... nie mogę pracować z tak małą ilością danych.
***


Kiedy spotkanie Lily dobiegło końca zamieniłam kilka słów z jej psychiatrą, który stwierdził że jest ona w wyjątkowo złym stanie. Po tych słowach byłam bardzo przybita.
Emil do którego wizyty były jeszcze aż 2 godziny, ale przyszedł on dużo wcześniej, zaproponował że nas odprowadzi. Było mi z tego powodu bardzo miło, a humor trochę mi się poprawił. Podczas naszej rozmowy bardzo go polubiłam - zwykły miły chłopak jako towarzysz był miłą odmianą.
 - Gdzie mieszkacie? - zapytał kiedy przechodziliśmy obok parku.
 - W tym hotelu - opowiedziałam pokazując na budynek który było już stąd widać.
- I co? Same tam tak mieszkacie?
- Nie…
 - Yhm… pewnie z chłopakiem, a ta dziewczynka… to twoja siostra? Córka?
- On nie jest moim chłopakiem, a ona nie jest ani moją siostrą ani moją córką - odpowiedziałam usiłując zachować spokój.
 - Skoro nie jesteście parą, a ona nie jest twoją rodziną… to czemu razem mieszkacie?
- Długa historia - westchnęłam - uznajmy że nie miałam się gdzie indziej podziać.
Kontynuując lekko zmyślaną z mojej strony rozmowę doszliśmy pod nasz hotel.
- A mogę wejść? Chciałbym go poznać.
- Raczej nie. Dziękuję za towarzystwo, miło było. Do widzenia! - i to mówiąc zniknęłam razem z Lily za drzwiami do budynku.
Głupio było mi tak go spławiać, ale nie mogłam zaprosić go do mieszkania L’a.
 - Zaczekaj! - usłyszałam i z oporem wyszłam z powrotem.
 - Proszę to mój numer telefonu - powiedział oddając mi karteczkę z ciągiem liczb - spotkajmy się kiedyś jeszcze - dodał z uśmiechem po czym odszedł machając na pożegnanie.
 - Nie lubię go - powiedziała dziewczynka odzywając się pierwszy raz od wizyty u lekarza, jednak tak cicho że ledwo dosłyszałam.
Schowałam karteczkę do kieszeni i ponownie weszłam do hotelu.

***

 - Jesteśmy! - krzyknęłam wchodząc do mieszkania.
Lily od razu pobiegła zamknąć się w moim pokoju. Uznałam że pewnie jest zmęczona i zestresowana więc zostawiłam ją w spokoju.
 - Dzień dobry - usłyszałam znajomy głos.
Był to Watari którego dość dawno nie widziałam, tak więc ucieszyłam się na jego widok.
 - Dzień dobry - odpowiedziałam - dawno pana tu nie było.
 - Załatwiałem to i owo… nie długo zmieniamy zakwaterowanie.
 - Naprawdę? Ryuzaki mi nic nie mówił…
 - Napiję się może panienka herbaty?
 - Tak poproszę.
L był oczywiście w swoim gabinecie z którego gdyby tylko mógł nie wychodził by wcale.
 - Hej, co robisz? - zapytałam wchodząc.
 - Mam nową sprawę, jest to jednak zwykłe małe śledztwo. Niestety. Nie potrzebuje żadnej twojej pomocy, jednak z drugiej strony przyda ci się to do nauki… więc rób co chcesz - stwierdził - a kto to był? - dodał po chwili.
 - Co? Kto?
- No ten chłopak który z tobą przyszedł.
Jego ton był obojętny, jednak zdziwiło mnie że wiedział że ktoś ze mną był. Musiałby zobaczyć mnie z nim przez okno… ale w jego gabinecie nie było okien. Wychodził?
 - To kolega, poznałam go dzisiaj. Nie bój się niczego mu nie powiedziałam.
 - I dał ci swój numer telefonu? - pytał dalej.
 - No bo… Ej, chwilka! A skąd ty to możesz niby wiedzieć?
- Czytam ci w myślach - roześmiał się - czy ty mnie masz za idiotę? To oczywiste że w miejscu w którym przebywam przy drzwiach są zamontowane podsłuchy i kamery.
 - Oż ty… słuchałeś?!
- Chciał mnie poznać co? - uśmiechnął się złośliwie - a mogłaś się zgodzić…
 - W życiu! I na przyszłość nie powinieneś słuchać moich rozmów, ani innych ludzi. Może mi jeszcze powiesz że w łazience też są kamery?!
 - Owszem są
 - Co…? jak? gdzie? AAAAA!!! - spaliłam buraka na twarzy i już miałam trzepnąć chłopaka po twarzy, kiedy on kontynuował.
 - Są, ale przed twoim przyjazdem zostały wyłączone.
 - Masz szczęście - powiedziałam z ulgą.
Przesadziłam. Nawet on nie był by zdolny do oglądania kogoś przez kamery w łazience. Aż taki zły i zboczony nie jest.
 - Ale w twojej sypialni wciąż są włączone - dodał biorąc łyka kawy - AŁAAAAAAA!
Moja ręka wylądowałam z trzaskiem na jego twarzy, a jego gorąca kawa na ubraniu.
 - Było by lepiej dla ciebie gdybyś tego nie mówił… zabije…
 - Spokojnie, chciałem być szczery. Poza tym dzięki tym kamerą jestem w stanie obserwować Lily.
 - Szczerość nie zawsze się opłaca… - odpowiedziałam.
 - Jesteś zła? - zapytał spokojnie.
 - TAK! Tak jestem zła! Nie widać!? Eh… czekaj przyniosę ci jakieś ubrania bo jesteś cały w tej ohydnej kawie…


***

Pół godziny później Ryuzaki - w czarnej bluzie z białym napisem “Come to the dark side!
We have cookies <3” którą mu niedawno kupiłam i nową kawą którą właśnie przesładzał - siedział razem ze mną - pijącą herbatę zaparzoną przez Watariego - ponownie w gabinecie i wtajemniczał mnie w to co już wie o śledztwie.
 - W Londynie miała miejsce seria brutalnych gwałtów których ofiary były następnie mordowane. Do tej pory ofiarą padły 3 dziewczyny który ciała zostały znalezione w rzece, w śmieciach i w krzakach.
Przerażona że nie widząc o tym chodziłam dziś po mieście, zaczęłam dziękować w duchu Emilowi za odprowadzenie do domu.
Młody detektyw widocznie już napalił się na znalezienie osoby odpowiedzialnej za te zbrodnie i po jego twarzy widziałam już że nie odpuści do puki nie znajdzie winnego.
Super - kolejne spotkania z trupami.
Chłopak spokojnie opowiadał dalej...

DZIENNIK ŚLEDCZY ARIANY

SPRAWA DRUGA:
Seria gwałtów  i morderstw wykonanych przez tą samą osobę na terenie Londynu

Szczególne znaki morderstw:
Zwłoki znalezione były w: rzece, śmieciach i w krzakach w okolicach parku
Liczba zabitych osób:
3
Motyw:
nieznany
ŚCIGANY PRZESTĘPCA:
Imię: nieznane
Nazwisko: nieznane
Wiek:  Nieznany
Współpracownicy: brak

Szczegóły:
Przestępca przebywa na wolności w Londynie, danych mamy wyjątkowo nie wiele
GŁÓWNE OSOBY PRACUJĄCE NAD SPRAWĄ:
Policja w Londynie
prywatnie: L, Ariana Brown - asystentka L’a


- Nie wiedziałem że prowadzisz coś takiego - przyznał chłopak patrząc jak zapisuje dane - nie jest to może jakieś dokładne… no ale przyznaje że pomocne.
- I tak się dalej gniewam… nie masz co mnie chwalić. Powiedz mi lepiej gdzie dokładnie znaleziono zwłoki.
 - Się robi.
 - Fajnie wyglądasz w tej bluzie - stwierdziłam przyglądając mu się.
 - Twoim znanie “fajnie” to wyglądam we wszystkim co ty mi kupiłaś.
 - Bo ja się znam! Wyglądasz uroczo!
- Skoro właściwie tylko ty mnie widzisz cały dzień, to po co mam wyglądać “uroczo”?
Zaczerwieniłam się.
 - No po prostu zobaczyłam ją w sklepie i stwierdziłam że będzie ci pasować. Nie możesz nosić cały czas tych samych wygniecionych ubrań, a że były w kawie to nie miałeś innego wyjścia.
 - Specjalnie wylałaś tą kawę.....
Ryuzaki włączył kamerkę na ekranie i zaczął się oglądać.
 - W sumie jest fajna - stwierdził lekko zawstydzony.
 - No widzisz! Fajnie ci się też układają zawsze włosy - stwierdziłam z uśmiechem.
 - Tak uważasz? - zapytał robiąc się bardziej zarumieniony.
Zawstydzony L to dopiero był uroczy widok.
 - Ty to masz chyba zaburzone poczucie własnej wartości…
Chłopak nie odpowiedział tylko dalej się przyglądał to sobie to mi.
 - Dziękuje - odpowiedział w końcu, wracając do śledztwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz