Siedziałam sama w poczekalni do psychiatry. Lily miała w tej chwili wizytę a mnie poproszono o wyjście i poczekanie na zewnątrz. Pełno było ty dziwnych ludzi mówiących do siebie pod nosem lub widocznie wystraszonych. Nie spostrzegłam nikogo o zachowaniu takim jak u Lily, jednak niektórzy ludzie mogli faktycznie mieć podobną przypadłość.
Nudziłam się i zastanawiałam jak dziewczynka znosi spotkanie z psychiatrą, podczas gdy nawet ze mną nie chciała przebywać. Przyszła tu jedynie dlatego że Ryuzaki zagroził jej powrotem do Francji. Nie uważałam tego za słuszne, jednak nie widziałam też innego wyjścia.
Nudziłam się i zastanawiałam jak dziewczynka znosi spotkanie z psychiatrą, podczas gdy nawet ze mną nie chciała przebywać. Przyszła tu jedynie dlatego że Ryuzaki zagroził jej powrotem do Francji. Nie uważałam tego za słuszne, jednak nie widziałam też innego wyjścia.
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? - usłyszałam obok siebie męski głos.
Podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego bruneta z wesołym uśmiechem.
- Tak - potwierdziłam zdejmując torebkę z krzesła obok na którym usiadł chłopak.
Podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego bruneta z wesołym uśmiechem.
- Tak - potwierdziłam zdejmując torebkę z krzesła obok na którym usiadł chłopak.
- Co tak siedzisz tu sama? - zaczął rozmowę - chyba nie jesteś umówiona na wizytę…? Nie wyglądasz na osobę chorą psychicznie - dodał ze śmiechem.
- Czekam na kogoś.
- To musi być ktoś bardzo dla ciebie ważny, masz wystraszoną twarz… boisz się o tą osobę, tak? - zapytał tym razem poważnie.
- Tak - odpowiedziałam szczerze - a ty? Co tutaj robisz?
- Wizyta
- No co ty! Tym bardziej nie wyglądasz na osobę chorą psychicznie - byłam zdziwiona i po chwili zawstydziłam się moimi słowami.
Skąd mogłam wiedzieć? Może ma jakieś problemy?
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
- Jak masz na imię?
- Ariana, możesz mi mówić Ari jeśli chcesz - powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
- Ładne imię, ja jestem Emil - powiedział wyciągając do mnie rękę.
- Czekam na kogoś.
- To musi być ktoś bardzo dla ciebie ważny, masz wystraszoną twarz… boisz się o tą osobę, tak? - zapytał tym razem poważnie.
- Tak - odpowiedziałam szczerze - a ty? Co tutaj robisz?
- Wizyta
- No co ty! Tym bardziej nie wyglądasz na osobę chorą psychicznie - byłam zdziwiona i po chwili zawstydziłam się moimi słowami.
Skąd mogłam wiedzieć? Może ma jakieś problemy?
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
- Jak masz na imię?
- Ariana, możesz mi mówić Ari jeśli chcesz - powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
- Ładne imię, ja jestem Emil - powiedział wyciągając do mnie rękę.
***
L który został w domu całkowicie nie miał już co robić. Tak więc pośród kawy i babeczek postanowił prywatnie zająć się jedną z pomniejszych spraw jakimi zajmuję się w tej chwili policja w Londynie.
Seria gwałtów i morderstw w Londynie…? - zapytał jakby sam siebie szukając większej ilości danych dotyczących tej sprawy.
Kiedy już miał zrezygnować (i włączyć sobie gołe babki na google grafika) do mieszkania wszedł Watari.
- Gdzie jest panienka Ariana? - zapytał wchodząc do gabinetu.
- Zabrała Lily do psychiatry, było z nią coraz gorzej - odpowiedział bez emocji.
- Rozumiem. Widzę że zabrałeś się za jakieś pomniejsze śledztwo? - bardziej zapytał niż stwierdził rzucając wzrokiem na ekrany.
- Taa… czuje taki jakiś niedosyt życia kiedy nic nie robię - stwierdził młody detektyw wracając do pracy - czy nie mógł byś dowiedzieć się czegoś więcej o tej sprawie? - poprosił po chwili.
- Spróbuję.
- Ciesze się... nie mogę pracować z tak małą ilością danych.
- Gdzie jest panienka Ariana? - zapytał wchodząc do gabinetu.
- Zabrała Lily do psychiatry, było z nią coraz gorzej - odpowiedział bez emocji.
- Rozumiem. Widzę że zabrałeś się za jakieś pomniejsze śledztwo? - bardziej zapytał niż stwierdził rzucając wzrokiem na ekrany.
- Taa… czuje taki jakiś niedosyt życia kiedy nic nie robię - stwierdził młody detektyw wracając do pracy - czy nie mógł byś dowiedzieć się czegoś więcej o tej sprawie? - poprosił po chwili.
- Spróbuję.
- Ciesze się... nie mogę pracować z tak małą ilością danych.
***
Kiedy spotkanie Lily dobiegło końca zamieniłam kilka słów z jej psychiatrą, który stwierdził że jest ona w wyjątkowo złym stanie. Po tych słowach byłam bardzo przybita.
Emil do którego wizyty były jeszcze aż 2 godziny, ale przyszedł on dużo wcześniej, zaproponował że nas odprowadzi. Było mi z tego powodu bardzo miło, a humor trochę mi się poprawił. Podczas naszej rozmowy bardzo go polubiłam - zwykły miły chłopak jako towarzysz był miłą odmianą.
- Gdzie mieszkacie? - zapytał kiedy przechodziliśmy obok parku.
- W tym hotelu - opowiedziałam pokazując na budynek który było już stąd widać.
Emil do którego wizyty były jeszcze aż 2 godziny, ale przyszedł on dużo wcześniej, zaproponował że nas odprowadzi. Było mi z tego powodu bardzo miło, a humor trochę mi się poprawił. Podczas naszej rozmowy bardzo go polubiłam - zwykły miły chłopak jako towarzysz był miłą odmianą.
- Gdzie mieszkacie? - zapytał kiedy przechodziliśmy obok parku.
- W tym hotelu - opowiedziałam pokazując na budynek który było już stąd widać.
- I co? Same tam tak mieszkacie?
- Nie…
- Yhm… pewnie z chłopakiem, a ta dziewczynka… to twoja siostra? Córka?
- Yhm… pewnie z chłopakiem, a ta dziewczynka… to twoja siostra? Córka?
- On nie jest moim chłopakiem, a ona nie jest ani moją siostrą ani moją córką - odpowiedziałam usiłując zachować spokój.
- Skoro nie jesteście parą, a ona nie jest twoją rodziną… to czemu razem mieszkacie?
- Skoro nie jesteście parą, a ona nie jest twoją rodziną… to czemu razem mieszkacie?
- Długa historia - westchnęłam - uznajmy że nie miałam się gdzie indziej podziać.
Kontynuując lekko zmyślaną z mojej strony rozmowę doszliśmy pod nasz hotel.
- A mogę wejść? Chciałbym go poznać.
- Raczej nie. Dziękuję za towarzystwo, miło było. Do widzenia! - i to mówiąc zniknęłam razem z Lily za drzwiami do budynku.
Głupio było mi tak go spławiać, ale nie mogłam zaprosić go do mieszkania L’a.
- Zaczekaj! - usłyszałam i z oporem wyszłam z powrotem.
- Proszę to mój numer telefonu - powiedział oddając mi karteczkę z ciągiem liczb - spotkajmy się kiedyś jeszcze - dodał z uśmiechem po czym odszedł machając na pożegnanie.
- Nie lubię go - powiedziała dziewczynka odzywając się pierwszy raz od wizyty u lekarza, jednak tak cicho że ledwo dosłyszałam.
Schowałam karteczkę do kieszeni i ponownie weszłam do hotelu.
Głupio było mi tak go spławiać, ale nie mogłam zaprosić go do mieszkania L’a.
- Zaczekaj! - usłyszałam i z oporem wyszłam z powrotem.
- Proszę to mój numer telefonu - powiedział oddając mi karteczkę z ciągiem liczb - spotkajmy się kiedyś jeszcze - dodał z uśmiechem po czym odszedł machając na pożegnanie.
- Nie lubię go - powiedziała dziewczynka odzywając się pierwszy raz od wizyty u lekarza, jednak tak cicho że ledwo dosłyszałam.
Schowałam karteczkę do kieszeni i ponownie weszłam do hotelu.
***
- Jesteśmy! - krzyknęłam wchodząc do mieszkania.
Lily od razu pobiegła zamknąć się w moim pokoju. Uznałam że pewnie jest zmęczona i zestresowana więc zostawiłam ją w spokoju.
- Dzień dobry - usłyszałam znajomy głos.
Był to Watari którego dość dawno nie widziałam, tak więc ucieszyłam się na jego widok.
- Dzień dobry - odpowiedziałam - dawno pana tu nie było.
- Załatwiałem to i owo… nie długo zmieniamy zakwaterowanie.
- Naprawdę? Ryuzaki mi nic nie mówił…
- Napiję się może panienka herbaty?
- Tak poproszę.
L był oczywiście w swoim gabinecie z którego gdyby tylko mógł nie wychodził by wcale.
- Hej, co robisz? - zapytałam wchodząc.
- Mam nową sprawę, jest to jednak zwykłe małe śledztwo. Niestety. Nie potrzebuje żadnej twojej pomocy, jednak z drugiej strony przyda ci się to do nauki… więc rób co chcesz - stwierdził - a kto to był? - dodał po chwili.
- Co? Kto?
- Hej, co robisz? - zapytałam wchodząc.
- Mam nową sprawę, jest to jednak zwykłe małe śledztwo. Niestety. Nie potrzebuje żadnej twojej pomocy, jednak z drugiej strony przyda ci się to do nauki… więc rób co chcesz - stwierdził - a kto to był? - dodał po chwili.
- Co? Kto?
- No ten chłopak który z tobą przyszedł.
Jego ton był obojętny, jednak zdziwiło mnie że wiedział że ktoś ze mną był. Musiałby zobaczyć mnie z nim przez okno… ale w jego gabinecie nie było okien. Wychodził?
- To kolega, poznałam go dzisiaj. Nie bój się niczego mu nie powiedziałam.
- I dał ci swój numer telefonu? - pytał dalej.
- No bo… Ej, chwilka! A skąd ty to możesz niby wiedzieć?
Jego ton był obojętny, jednak zdziwiło mnie że wiedział że ktoś ze mną był. Musiałby zobaczyć mnie z nim przez okno… ale w jego gabinecie nie było okien. Wychodził?
- To kolega, poznałam go dzisiaj. Nie bój się niczego mu nie powiedziałam.
- I dał ci swój numer telefonu? - pytał dalej.
- No bo… Ej, chwilka! A skąd ty to możesz niby wiedzieć?
- Czytam ci w myślach - roześmiał się - czy ty mnie masz za idiotę? To oczywiste że w miejscu w którym przebywam przy drzwiach są zamontowane podsłuchy i kamery.
- Oż ty… słuchałeś?!
- Oż ty… słuchałeś?!
- Chciał mnie poznać co? - uśmiechnął się złośliwie - a mogłaś się zgodzić…
- W życiu! I na przyszłość nie powinieneś słuchać moich rozmów, ani innych ludzi. Może mi jeszcze powiesz że w łazience też są kamery?!
- Owszem są
- Co…? jak? gdzie? AAAAA!!! - spaliłam buraka na twarzy i już miałam trzepnąć chłopaka po twarzy, kiedy on kontynuował.
- Są, ale przed twoim przyjazdem zostały wyłączone.
- Masz szczęście - powiedziałam z ulgą.
Przesadziłam. Nawet on nie był by zdolny do oglądania kogoś przez kamery w łazience. Aż taki zły i zboczony nie jest.
- Ale w twojej sypialni wciąż są włączone - dodał biorąc łyka kawy - AŁAAAAAAA!
- W życiu! I na przyszłość nie powinieneś słuchać moich rozmów, ani innych ludzi. Może mi jeszcze powiesz że w łazience też są kamery?!
- Owszem są
- Co…? jak? gdzie? AAAAA!!! - spaliłam buraka na twarzy i już miałam trzepnąć chłopaka po twarzy, kiedy on kontynuował.
- Są, ale przed twoim przyjazdem zostały wyłączone.
- Masz szczęście - powiedziałam z ulgą.
Przesadziłam. Nawet on nie był by zdolny do oglądania kogoś przez kamery w łazience. Aż taki zły i zboczony nie jest.
- Ale w twojej sypialni wciąż są włączone - dodał biorąc łyka kawy - AŁAAAAAAA!
Moja ręka wylądowałam z trzaskiem na jego twarzy, a jego gorąca kawa na ubraniu.
- Było by lepiej dla ciebie gdybyś tego nie mówił… zabije…
- Spokojnie, chciałem być szczery. Poza tym dzięki tym kamerą jestem w stanie obserwować Lily.
- Szczerość nie zawsze się opłaca… - odpowiedziałam.
- Jesteś zła? - zapytał spokojnie.
- TAK! Tak jestem zła! Nie widać!? Eh… czekaj przyniosę ci jakieś ubrania bo jesteś cały w tej ohydnej kawie…
- Było by lepiej dla ciebie gdybyś tego nie mówił… zabije…
- Spokojnie, chciałem być szczery. Poza tym dzięki tym kamerą jestem w stanie obserwować Lily.
- Szczerość nie zawsze się opłaca… - odpowiedziałam.
- Jesteś zła? - zapytał spokojnie.
- TAK! Tak jestem zła! Nie widać!? Eh… czekaj przyniosę ci jakieś ubrania bo jesteś cały w tej ohydnej kawie…
***
Pół godziny później Ryuzaki - w czarnej bluzie z białym napisem “Come to the dark side! We have cookies <3” którą mu niedawno kupiłam i nową kawą którą właśnie przesładzał - siedział razem ze mną - pijącą herbatę zaparzoną przez Watariego - ponownie w gabinecie i wtajemniczał mnie w to co już wie o śledztwie.
- W Londynie miała miejsce seria brutalnych gwałtów których ofiary były następnie mordowane. Do tej pory ofiarą padły 3 dziewczyny który ciała zostały znalezione w rzece, w śmieciach i w krzakach.
Przerażona że nie widząc o tym chodziłam dziś po mieście, zaczęłam dziękować w duchu Emilowi za odprowadzenie do domu.
Młody detektyw widocznie już napalił się na znalezienie osoby odpowiedzialnej za te zbrodnie i po jego twarzy widziałam już że nie odpuści do puki nie znajdzie winnego.
Super - kolejne spotkania z trupami.
Chłopak spokojnie opowiadał dalej...
Super - kolejne spotkania z trupami.
Chłopak spokojnie opowiadał dalej...
DZIENNIK ŚLEDCZY ARIANY
SPRAWA DRUGA:
Seria gwałtów i morderstw wykonanych przez tą samą osobę na terenie Londynu
Szczególne znaki morderstw:
Zwłoki znalezione były w: rzece, śmieciach i w krzakach w okolicach parku
Liczba zabitych osób:
3
Motyw:
nieznany
3
Motyw:
nieznany
ŚCIGANY PRZESTĘPCA:
Imię: nieznane
Imię: nieznane
Nazwisko: nieznane
Wiek: Nieznany
Wiek: Nieznany
Współpracownicy: brak
Szczegóły:
Przestępca przebywa na wolności w Londynie, danych mamy wyjątkowo nie wiele
Przestępca przebywa na wolności w Londynie, danych mamy wyjątkowo nie wiele
GŁÓWNE OSOBY PRACUJĄCE NAD SPRAWĄ:
Policja w Londynie
prywatnie: L, Ariana Brown - asystentka L’a
- Nie wiedziałem że prowadzisz coś takiego - przyznał chłopak patrząc jak zapisuje dane - nie jest to może jakieś dokładne… no ale przyznaje że pomocne.
- I tak się dalej gniewam… nie masz co mnie chwalić. Powiedz mi lepiej gdzie dokładnie znaleziono zwłoki.
- Się robi.
- Fajnie wyglądasz w tej bluzie - stwierdziłam przyglądając mu się.
- Twoim znanie “fajnie” to wyglądam we wszystkim co ty mi kupiłaś.
- Bo ja się znam! Wyglądasz uroczo!
- Się robi.
- Fajnie wyglądasz w tej bluzie - stwierdziłam przyglądając mu się.
- Twoim znanie “fajnie” to wyglądam we wszystkim co ty mi kupiłaś.
- Bo ja się znam! Wyglądasz uroczo!
- Skoro właściwie tylko ty mnie widzisz cały dzień, to po co mam wyglądać “uroczo”?
Zaczerwieniłam się.
- No po prostu zobaczyłam ją w sklepie i stwierdziłam że będzie ci pasować. Nie możesz nosić cały czas tych samych wygniecionych ubrań, a że były w kawie to nie miałeś innego wyjścia.
- Specjalnie wylałaś tą kawę.....
Ryuzaki włączył kamerkę na ekranie i zaczął się oglądać.Zaczerwieniłam się.
- No po prostu zobaczyłam ją w sklepie i stwierdziłam że będzie ci pasować. Nie możesz nosić cały czas tych samych wygniecionych ubrań, a że były w kawie to nie miałeś innego wyjścia.
- Specjalnie wylałaś tą kawę.....
- W sumie jest fajna - stwierdził lekko zawstydzony.
- No widzisz! Fajnie ci się też układają zawsze włosy - stwierdziłam z uśmiechem.
- Tak uważasz? - zapytał robiąc się bardziej zarumieniony.
Zawstydzony L to dopiero był uroczy widok.
- Ty to masz chyba zaburzone poczucie własnej wartości…
Chłopak nie odpowiedział tylko dalej się przyglądał to sobie to mi.
- Dziękuje - odpowiedział w końcu, wracając do śledztwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz