Ranek:
- Ari! Przepraszam ale musisz już wstać... - powiedziała Lucy lekko mną potrząsając
- Hmm... która goooodzina?? - zapytałam ziewając.
- Piąta, za godzinę spotykamy się z resztą przed gildią, więc lepiej się zbieraj.
- Tak już wstaje... - wyszłam z pod kołdry i rozejrzałam się po pokoju "o co chodzi?"
- Ty faktycznie jesteś niezłym śpiochem!! - stwierdziła - ja idę się ubrać, jak coś to wołaj!
"Faktycznie!!! Dziś płyniemy na wyspe wykonać zadanie!"
Zerwałam się i pobiegłam do walizki po ciuchy. "Mam tylko godzinę... hm, co powinnam założyć?? Najlepiej coś z odkrytymi łopatkami aby nie mieć utrudnień w magii.." - weszłam do łazienki i strzeliłam sobie w twarz zimną wodą.
"Od razu mi się trzeźwiej myśli... chwila! Wczoraj zemdlałam!!" - dopiero przypomniała mi się ta sytuacja - "Nie mogę pozwolić żeby to się stało ponownie!"
Ubrałam czarną sukienkę z górą całkowicie bez rękawków czy ramiączek stanowiącą gorset sznurowany z tyłu i dołem tworzącym klosz, nieco krótszą od reszty moich sukienek bo kolana miałam odkryte. Włosy zebrałam na plecach w luźną kitkę. Do tego założyłam biały kapelusz z czarnym paskiem a gołe łopatki zakryłam białą chustą robiącą za narzutkę. Do dużej torby zabrałam wszystkie potrzebne mi podczas zadania rzeczy, w tym w razie czego ciuchy na zmianę.
- To co? Możemy iść?? - spytała Lucy mierząc mnie wzrokiem - Ładnie wyglądasz!!
- Dzięki!! Ty też! - odpowiedziałam z uśmiechem - Jasnee już jestem gotowa! - Powiedziałam wkładając moje kochane buty na stukających obcasach.
***
- O idą wreszcie!!! - krzyknął Natsu.
- Przepraszam że musieliście czekać! - powiedziała Lucy
- Czy wy, dziewczyny zawsze musicie się tyle szykować??
- Natsu!! Może byś się najpierw przywitał? - pouczył go Gray który stał z rękami w kieszeniach bluzy.
- Masz racje... Cześć!
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i spojrzałam na Happiego który wywijał kółka w powietrzu.
"Ten kot : mówi, jest niebieski, lata a do tego wykluł się z jajka! Nic mnie już w życiu nie zdziwi..."
"Ten kot : mówi, jest niebieski, lata a do tego wykluł się z jajka! Nic mnie już w życiu nie zdziwi..."
- Te skrzydła to twoja magia?? Bo zauważyłam że czasem je masz a czasem nie... - zapytałam kota.
- Aye!! Ja również jestem magiem!! Tylko że nikt tu tego nie docenia...
- W takim razie moja magia jest trochę podobna do twojej! - powiedziałam z uśmiechem.
- SERIO?? Ty też masz skrzydła?! - zdziwił się Natsu a ja przytaknęłam.
- Tak na tym między innymi polega magia światła niebiańskiego... - odparłam obojętnie.
- Rozumiem, więc dlatego magia anioła? - bardziej stwierdziła niż zapytała Erza - To co możemy już iść do portu?? - zapytała i ruszyliśmy
"Matko! Ile ona ma bagaży!!! - pomyślałam "Po co jej to wszystko??" Też wzięłam sporawą torbę ale to już chyba przesada... z drugiej strony to byłam ciekawa co dokładnie zabrała i w czym się jej to przyda.
- Uważaj bo znowu wejdziesz w słup! - zaśmiał się Gray - w ogóle nie patrzysz gdzie idziesz!
"NO NIE! ZNOWU LAGA!!'
- Mówiłam że często się zamyślam! Nic na to nie poradzę!
- No skoro tak... - chwycił mnie za rękę - "Jaki on jest chłodny w dotyku..." - to może lepiej cie trzymać, co?
- Jak chcesz...
Szliśmy na końcu więc nikt nas nie widział chyba że by się akurat odwrócił, Lucy była zajęta rozmową z Natsu a Erzie zasłaniał by jej wielki bagaż który ciągnęła za sobą. Byłam pewna że gdyby nie to chłopak by tego nie zrobił.
- Jak noc? - zapytał po chwili - Wyspałaś się wreszcie?
- W miaarę...
- Haha! Nie no ty to masz talent! Ja bym nie dał rady tyle spać!
- No widzisz! Bo to ja...
- Heh, widzę że się cieszysz z tej misji!
- I to jak!!! Tak dawno nie płynęłam statkiem...
- Serio?? No to masz okazje!
- Wiem i strasznie się ciesze, daleko stąd do portu??
- Nie jeszcze kawałeczek... Ciekawy jestem naszego statku!
- Tak ja też!
Byłam zdziwiona że tak swobodnie mi się z nim rozmawia w przeciwieństwie do reszty drużyny.
Byłam zdziwiona że tak swobodnie mi się z nim rozmawia w przeciwieństwie do reszty drużyny.
- To co... Dziś nie mdlejesz??
- Nie - ucięłam - i mam nadzieje że nikomu o tym nie powiedziałeś.
- Oczywiście że nie!! Jak obiecuje to obiecuje. I co ty się tak denerwujesz??
- Nie denerwuje się... po prostu do tego nie wracajmy...
- Jak chcesz...
Spojrzałam na niego - "Matko czemu on musi być taki przystojny... Załamka! I czemu idę z nim za rękę?!?!?!?"
- Hallo!? Znowu odpływasz!
- Nie przeszkadzaj mi!! Myślę!
- Spoko, spoko... - chwycił mnie mocniej jakby się bał że się przewrócę.
***
Stałam na pokładzie statku z wiatrem we włosach patrząc na oddalający się brzeg. Erza przejęła stery, Nastu użerał się z chorobą lokomocyjną, a Lucy siedziała na pokładzie czytając książkę. Nie wiedziałam za to gdzie jest Gray, ale powiedział że zaraz wróci więc od dłuższego czasu podziwiałam widok i relaksowałam się morskim powietrzem. Było to cudowne uczucie.
- Już jestem! - powiedział Gray łaskocząc mnie od tyłu w brzuch.
- Przestań! - krzyknęłam.
Lucy spojrzała na nas z ponad książki. "Chyba faktycznie coś w tym jest!! Co jak co, ale tak Gray się nigdy nie zachowywał" - pomyślała i zacieszyła się w duchu - "Ciekawe co z tego wyniknie...!"
Dalej obserwowała całą sytuacje udając że czyta.
Dalej obserwowała całą sytuacje udając że czyta.
- Ale stąd piękny widok! - stwierdziłam
- Tak?? A chcesz zobaczyć jeszcze lepszy?
- Jak niby? - zdziwiłam się.
- Chcesz to możemy iść na bocianie gniazdo...
- Pewnie!!! - Zgodziłam się od razu.
"Ha!!! Wziął ją na bocianie gniazdo!!! Mądry chłopak!" - pomyślała Lucy.
***
- O matko! Nie wiem czy ja tam wejdę! - stwierdziłam patrząc w górę drabiny.
- Jak się boisz to nie idziemy, możesz iść pierwsza wtedy w razie czego cię złapie!
- ZWARIOWAŁEŚ?!?? JA JESTEM W SUKIENCE!!! TY IDZIESZ PIERWSZY!!!
- OH!! WYBACZ!!! Nie pomyślałem... - Chłopak się zaczerwienił.
- Nic nie szkodzi! To idź ja pójdę za tobą...
Gray zaczął zwinnie wdrapywać się po drabinie a ja powoli za nim. Miałam lęk wysokości i najchętniej bym zeszła z powrotem, jednak nie chciałam prosić go o to, więc zamknęłam oczy i szczebelek po szczebelku wdrapałam się na górę. Chłopak podał mi rękę i stanęłam w bocianim gnieździe. Drewniana bariera sięgała mi do pasa a jednak i tak bałam się że spadnę. Wiatr wiał tu bardzo mocno i musiałam z całej siły trzymać kapelusz żeby nie zabrał go ze sobą. Mimo woli usiadłam na podłodze i oparłam się o barierę.
- To co? Nie chcesz już oglądać widoków? - zdziwił się.
- To na nic! Mam straszny lęk wysokości...
Gray usiadł koło mnie. Blisko. Za blisko.
- Nie bój się! Ja tu jestem, nie?
- Tak... daj mi chwilkę, posiedzę i się przyzwyczaję... - Otuliłam się szczelnie moją narzutką.
- Zimno ci?
- Takie to dziwne? Strasznie tu wieje!
- Mi tam w ogóle nie jest zimno!!!
Teraz to ja chwyciłam jego rękę.
- Jakoś rękę masz jak z lodówki...
- Taaa... chyba się źle wyraziłem. Mi nie jest wcale tu ciepło, jest mi zimno jak każdemu człowiekowi tylko mi to po prostu nie przeszkadza. W końcu jestem magiem lodu. - tłumacząc zdjął bluzę i mi ją podał - proszę, ubierz jak ci zimno.
- Dziękuje!!
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać, szybko założyłam jego bluzę która była na mnie o wiele za duża za to ciepła od środka, a moją chustę owinęłam w okół szyi.
- Od razu lepiej!!
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać, szybko założyłam jego bluzę która była na mnie o wiele za duża za to ciepła od środka, a moją chustę owinęłam w okół szyi.
- Od razu lepiej!!
- Nie ma za co! - odpowiedział z uśmiechem zadowolony z siebie chłopak - To co?... Widoki czekają!!
Chwycił mnie za rękę i podniósł a kiedy stanęłam objął w pasie od tyłu żebym się nie bała. Widoki faktycznie były fantastyczne!! W oddali było widać już wyspę na którą zmierzaliśmy.
"Ja chyba za łatwo się daje!!" - przeszło mi przez głowę.
Co prawda zależało mi na nim ale chyba nie powinnam mu na wszystko pozwalać, przecież teraz tulił mnie do siebie...
Ale co miałam powiedzieć "Precz z łapami"? Kiedy było mi tak przyjemnie...? Po drugie on to robi po to żebym się nie bała i faktycznie, skutkuje.. Znowu się rumienie! Eh... załamka ze mną...
Ale co miałam powiedzieć "Precz z łapami"? Kiedy było mi tak przyjemnie...? Po drugie on to robi po to żebym się nie bała i faktycznie, skutkuje.. Znowu się rumienie! Eh... załamka ze mną...
Gray widząc pełen uśmiech na mojej twarzy pomyślał - "Czy dziewczynie naprawdę tak mało potrzeba do szczęścia?? To prostsze niż myślałem!" - objął mnie mocniej…
***
- Ej!! Co wy tam robicie? - Rozległ się krzyk Natsu.
Prawie byliśmy na miejscu i widocznie zorientowali się że nas nie ma. Już miałam od krzyczeć ale Gray przytkał mi usta ręką.
- Co mówisz?? - zapytał chociaż doskonale słyszał.
- ZŁAŹCIE!!! Zaraz będziemy na miejscu!!!
- Okey, okey... idziemy! - Wziął mnie za rękę i pomógł wejść na drabinę.
Schodziło się ciężej niż wchodziło, jednak dałam rade i po chwili stanęliśmy na pokładzie. Czekał tam na nas komitet powitalny.
- Czemu masz na sobie bluzę Graya? - zapytała podejrzliwie Lucy.
- Nawet nie wiesz jak tam u góry jest zimno! Strasznie wieje! - odpowiedziałam w obronie a Czarnowłosy z rękami w kieszeniach spodni obojętnie wzruszył ramionami nie patrząc na mnie.
"Zachowuje się zupełnie inaczej kiedy jesteśmy sami" - pomyślałam.
- A po cholerę żeście tam włazili?!?! - zapytał Natsu.
- Tak z nudów, pooglądać widoki... - powiedziałam.
- WIDOKI???
- Oh, Natsu przestań!!! To że dla ciebie jest to bez sensowne to nie znaczy że dla innych też. Jesteś na to zbyt dziecinny... - powiedział czarnowłosy kpiąco.
- Ja jestem dziecinny???
- Przestań po prostu chcieli być sami i tyle! - stwierdziła Erza co widocznie wkurzyło Graya, jednak uderzenie jej było by samobójstwem.
- Aaa... rozumiem! Gray'uś się zakochał!!? - powiedział chłopak udając zdziwienie a Lucy zachichotała.
Tego Gray już nie wytrzymał i rzucił się na Natsu z pięściami.
"I znowu się leją!!!" - stwierdziłyśmy wszystkie w duchu.
***
- Czy mi się wydaje czy ta wyspa jest ogromna?? Jak znajdziemy tych przemytników?? - zapytałam przerażona rozmiarem wyspy która z bocianiego gniazda wydawała się maleńka.
- Chyba powinniśmy się rozdzielić... - stwierdziła Erza - Ja idę sama a wy po dwoje... Ariana nie znam twojej magicznej mocy i nie wiem na ile szacować twoje umiejętności, więc myślę że powinnaś iść z Natsu lub Grayem.
- Ja pójdę z Natsu! Gray lepiej się nią zajmie!! - powiedziała Lucy puszczając do Erzy oczko.
- No to postanowione! - powiedziała kończąc temat - teraz tylko kto gdzie idzie?
Cieszyłam się w duchu że Gray idzie ze mną, lubię być z nim sama w tedy nie zachowuje się tak obojętnie.
- To my idziemy wzdłuż brzegu - postanowił - morze być?? - zapytał mnie.
- Tak! Jasne!
Bardzo ucieszyłam się z tego wyboru bo nie miałam zamiaru przedzierać się przez las którym porośnięta była wyspa. Tego podjęła się Erza.
Bardzo ucieszyłam się z tego wyboru bo nie miałam zamiaru przedzierać się przez las którym porośnięta była wyspa. Tego podjęła się Erza.
- To my idziemy! Jak ktoś coś znajdzie to niech da jakoś znać. - powiedział mierzwiąc sobie włosy.
- Jeszcze jedno, ta wyspa jest bardzo duża więc jeśli nie znajdziemy nic do zachodu słońca to szukamy noclegu, nie ma sensu wracać na statek - dodała szkarłatnowłosa i każdy ruszył w inną stronę.
***
Szliśmy plażą wdychając wilgotne morskie powietrze. Było bardzo ciepło więc zdjęłam bluzę i oddałam ją chłopakowi. On natomiast ściągnął koszulkę obnażając swoją klatę z znakiem gildii wytatuowanym po prawej stronie klatki piersiowej..
"Czy on chce żebym się podnieciła?!?! Ruuumienie się..." Próbowałam skryć moje zmieszanie patrząc się w drugą stronę na morze.
"Czy on chce żebym się podnieciła?!?! Ruuumienie się..." Próbowałam skryć moje zmieszanie patrząc się w drugą stronę na morze.
- Znowu widzę odpłynęłaś.
- I to jak!!!
- Haha, zastanawiam się o czym ty tak myślisz...
- Na pewno chcesz wiedzieć...? Serio?
- Nom, ale tak szczerze.
- Teraz to akurat myślałam o twojej klacie ale na ogół są inne powody... - powiedziałam zakłopotana.
- Serio?? Aż taki mam kaloryfer?
- Nooom - powiedziałam z maksymalnym opanowaniem - boski!
- Haha! To się ciesze! - chłopak wyszczerzył zęby.
"Nie, nie! To na mnie źle działa... ja chce do domu...!!" - przeraziłam się swoim zachowaniem "Co ja w ogóle robię? Nie mogę mówić chłopakowi że ma boski kaloryfer! To nie ma sensu!"
- Może chcesz sobie zrobić przerwę? - zaproponował.
Do tej pory nic ani nikogo nie znaleźliśmy, a byłam już trochę zmęczona.
- Tak... to dobry pomysł!
Usiedliśmy na ciepłym piasku. Zdjęłam buty a fale zaczęły delikatnie muskać moje stopy.
- Jak przyjemnie! - stwierdziłam kładąc się na plecach - Wiem że to jest praca i że musimy skupić się na misji... ale czuje się jak na wakacjach! - stwierdziłam z zadowoleniem
- Tak to ja pracować mogę! - przytaknął chłopak - także się kładąc, na szczęście nie za blisko mnie bo w tedy bym już niewytrzymała i nie wiem co zrobiła...
Było mi tak nieziemsko wspaniale! Leżałam sobie na ciepłej plaży (w ramach pracy) słońce świeciło tak przyjemnie, szum morza był strasznie relaksujący o obok mnie był mój "książę". Czy mogło być lepiej?
- Chcesz może popływać?? - spytał Gray ze spojrzeniem nie wróżącym nic dobrego.
- E, nie?
- A na pewno?
- Na pewno!
- A może jednak?
- Nie! - krzyknęłam orientując się co chłopak chce zrobić i próbowałam rzucić się w ucieczkę.
Jednak było za późno Gray już trzymał mnie na rękach
- Nawet nie próbuj!!!
Był już po kolana w morzu a ja nie mogłam się wyrwać. Nic se nie robił z moich krzyków i wrzucił mnie do wody.
- Oż ty draniu jeden!! - krzyknęłam rzucając się na niego, a on mnie ochlapał - ja ci dam!
- A co ty taka agresywna!? - zapytał kiedy również go ochlapałam.
- Ja agresywna?? To tobie odbiło!
Miotaliśmy się tak w wodzie chlapiąc i wyzywając, było przy tym mnóstwo śmiechu. Już miałam ponownie go ochlapać gdy ten mnie objął zdecydowanie zbyt namiętnie, jednak był to pretekst żeby powiedzieć mi coś na ucho.
- Ari, słuchaj. Ktoś nas obserwuje z lasu. Nie patrz w tamtą stronę... Nie, nie jest to nikt z naszej drużyny i może z jednej strony dobrze bo byśmy mieli przesrane że nic nie robimy. - objął mnie mocniej i przekręcił w drugą stronę żebym to teraz ja mogła mówić.
- I co teraz?? Wiedzą że ktoś tu jest...!
- Spokojnie, i tak musieli widzieć nasz statek. Teraz myślą pewnie że jakaś para przypłynęła na romantyczny weekend na plaży czy coś...
- No wiesz co?? Twoim zdaniem wyglądamy jak para?
- Noo... a co teraz robimy? Obejmujemy się wśród fal...
- Nie! To ty mnie obejmujesz. - ucięłam czując że robię się czerwona.
- Wiesz... jeszcze byśmy się pocałowali i nie byłoby wątpliwości...
- To nie jest konieczne!
- Ha! Czyli twoim zdaniem też wyglądamy jak para?
- Oj, przymknij się! Lepiej coś wymyśl bo nie możemy tak stać nieskończoność!
- Racja, chociaż powiem że to przyjemne... - stwierdził chłopak z lubością, jeszcze mocniej mnie obejmując - słuchaj są dwie opcje: albo nadal udajemy że go nie widzimy... w tedy zobaczymy czy pójdzie za nami dalej, czy wróci poinformować resztę wtedy my pójdziemy za nim, abo otwarcie z nim walczymy... to raczej nie powinien być problem...
- Hmm to może pójdziemy kawałek i zobaczymy...
- Jaaasne - powiedział chłopak.
- Eee... Możesz mnie już puścić??
- A mogę - stwierdził uwalniając mnie z swoich ramion i uśmiechając się.
Wyszliśmy na brzeg, wzięłam w rękę moje buty i ruszyliśmy dalej wzdłuż plaży. Gray widocznie zadowolony z siebie szedł bardzo, bardzo blisko mnie. Widocznie uznał że nadal musimy wyglądać na parę, co nie przeszkadzało by mi gdyby moje myśli nie dostawały od tego głupawki…
***
- GRAY!!! Zaczekaj!!! ja już nie dam rady... - krzyknęłam resztkami tchu.
"Tylko żebym znowu nie zemdlała!" - pomyślałam i usiadłam na piasek.
Szliśmy brzegiem już bardzo długo, a strasznie ciężko szło się po piachu, do tego słońce już zachodziło.
- Hmm?? - odwrócił się - Oh, tak! Przepraszam kochanie! - powiedział z czułością.
"Skończył by już z tą szopką!" - pomyślałam bo czułam się z tym trochę jednak dziwnie.
Podszedł do mnie, podał mi rękę i podniósł z ziemi.
- Może cię wziąć na barana?
- Tak... poproszę...
Chłopak wziął mnie na plecy. Oplotłam ręce w około jego szyi a on trzymał mnie za nogi. Moje wciąż mokre jeszcze ubrania lepiły się do jego ciała. Położyłam głowę na jego ramieniu i szepnęłam:
- On wciąż za nami idzie?
- Tak... jeszcze jest. Nie wiem czy powinniśmy go atakować. Jeśli zawróci to wskażę nam drogę do ich bazy...
- Ja tam nie wiem, ty tu jesteś od myślenia - stwierdziłam - puki za nami idzie i nic nie robi to chyba lepiej go zostawić, ale skoro pozwala nam iść dalej... to chyba w tamtą stronę nie ma ich bazy.
- Tak masz racje, chyba nie ma sensu iść dalej... Chociaż, może chce żebyśmy trafili w pułapkę.
- W pułapkę?
- No wiesz, złapią nas i ugotują... takie tam. - po tych słowach przeszły mi ciarki.
- Weź mnie nie strasz!!! - Krzyknęłam.
- Ciszej! - powiedział i roześmiał się.
- To wcale nie jest śmieszne... Ty, a może to nie jest żaden z nich? Może tu są jeszcze jacyś ludzie, mógłby nam pomóc!
- To po co nas podgląda??
- Eeee... może lubi?
- Serio?
- No nie wiem przecież!!! Co ja jestem? Ale zamiast myśleć czy mu przywalić czy nie, można by go po prostu zapytać!
- No nie wieeem... co mu powiemy?
- Coś się wymyśli, zawsze możemy udawać parkę na wczasach... zatrzymaj się!
- Niech ci będzie... - powiedział bez przekonania.
zsunęłam się z pleców Graya na udawany postój.
- Ubierz się!
- Czemu niby? Nie chcesz już patrzeć na moją klatę?
- Nie o to chodzi... zobaczy twój znak FT!
- O! Faktycznie! Mądraś!!!
Przytuliłam się do niego, sama nie wiem czemu..."Jak coś powiem że to było w ramach szopki"
Udałam że nagle zauważyłam człowieka stojącego między drzewami lasu i pokazałam go ręką Grayowi. Ruszyliśmy w jego stronę a chłopak obejmując mnie jedną ręką krzyknął :
- DZIEŃ DOBRY! Pan tutejszy?? - co trochę dziwnie zabrzmiało...
Człowiek wyszedł z lasu. Okazał się być to chłopak niewiele starszy od nas. Opalony o dłuższych brązowych potarganych włosach z miłym wyrazem twarzy, chociaż wydawał się być zmieszany że został przyłapany na podglądaniu.
- Taak... ja z tego zadupia - przyznał - w czy mogę pomóc?
- Ty mi lepiej powiedz czemu nas śledzisz i to już tak długo?! - zapytał czarnowłosy morderczym tonem.
- Uspokój się Gray! Jesteśmy tu na wczasach i szukamy noclegu, jest tu może jakaś wioska?
- A jest.
- Możesz nas zaprowadzić? - spytałam z uśmiechem.
- A mogę. Pozazdrościć takiej narzeczonej!
- Nie! My nie jesteśmy zaręczeni! - zaprzeczyłam.
- Rozumiem... i przypłynęliście tak sobie na weekend na wyspę i szukacie noclegu? - zapytał trochę podejrzliwie.
- Tak dokładnie! - stwierdził Gray - w razie czego mieliśmy spać na statku...
- Ah tak, ale to jest twoja kobieta?
- Owszem! - powiedział obejmując mnie mocniej i całując czule w policzek.
"On przesadza..."
"On przesadza..."
- A szkoda... bo chciałem jej nocleg w moim pokoju załatwić - zaśmiał się.
- A spróbuj jej dotknąć!!
- No dobra, dobra żartuje! - powiedział puścił do mnie oczko na co się roześmiałam.
Gray ponownie wziął mnie na plecy i ruszyliśmy za chłopakiem do jego wioski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz